Znów biegniemy. Po
drodze udaje się nam jednak kupić terabajtowy dysk zewnętrzny w strefie
bezcłowej. Nerwowo zerkam na zegarek. Odlot 19.50. Dochodzi 19.30. W oddali
widać żółty neon: gates C3 - 300 m. A więc zdążymy. Pamięć ludzka jest czymś
niesłychanie dziwnym. Te same wydarzenia zapamiętujemy zupełnie inaczej.
Wspomnienia płatają nam czasem figla, dodając lub ujmując obrazów, znaczeń,
szczegółów. Zupełnie inaczej jest z obrazami zapisywanymi w aparacie
fotograficznym. Te są nie ulotne, stałe, nawet po wielu latach wiernie oddają
zastaną rzeczywistość. Podczas naszego pobytu w Azji zrobiliśmy, a właściwie to
Ewelina zrobiła siedem tysięcy zdjęć.
Wszystkie zgrywaliśmy na laptopa, ale by nie utracić plików w razie awarii czy
kradzieży laptopa, postanowiliśmy wszystkie zdjęcia przekopiować także na
zewnętrzny nośnik. I tu pojawiły się schody, bo w każdym sklepie z elektroniką
jaki napotkaliśmy w Malezji i Tajlandii nie mieli nic większego niż 64
megabajtowy pendrive. Sprzedawcy pytani o external harddrive odsyłali nas nie
wiedzieć czemu na stoisko z suszarkami. Cóż, taki urok nie mówiących po
angielsku Azjatów.
Samolot startuje z pięciominutowym opóźnieniem. Wielki Airbus B777 wznosi się w
powietrze bardzo płynnie i delikatnie. Na pokładzie wszystkie miejsca są
zajęte. Lecimy. Żegnaj Azjo. Witaj nieznane. Siedzę tuż przy korytarzu na
miejscu 15H, z otwartym na kolanach komputerem. Podpięty dysk zewnętrzny
chłonie pliki jak gąbka. Kopiujące się zdjęcia dla wielu nie będą stanowiły
żadnej wartości, wielu pewnie wydadzą się nudne, ale dla nas są one magicznym
skarbem. Są naszym powrotem do przeszłości. Naszym pamiętnikiem, świadectwem
spotkań, doznań i wrażeń. Dla nas te pliki są bezcenne.
Delikatne światło, lampka wina, obok czytająca
autobiografię Sharon Osbourne moja narzeczona, w słuchawkach stary jazz.
Powroty także mogą być miłe.
w końcu sobie posiedzicie kilka godzin w spokoju na pupach, co się Wam chyba nie zdarzyło od kilkunastu tygodni - polecam podwójne whisky ze spritem...
OdpowiedzUsuńdo zoba zaniebawem
napiśta żeście wylądowaliPaPa bo ja cały czas myślę że jesteście w samolocie...
OdpowiedzUsuńB777 to Boeing, a nie Airbus... takie małe lotnicze vaux pas :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń